- Co? - Zdziwilam sie.. Zdziwilam sie i to bardzo.
- Tak.. Sprzedaje bron.
- MASZ JAKIES W DOMU? - Unioslam sie.
- NIE KRZYCZ. - Warknal.
- Harry.. Trzymasz w domu bron?
- Nie.. w domu nie.
- A czy to jest niebezpieczne?
- Dla mnie nie.. Ja tylko biore kase i daje towar.
- A dla innych?
- Nie interesuje mnie to po co klijentowi bron, daje kase, to mi wystarczy. A teraz juz chodzmy spac. Jestes zmeczona. - Uscisnal mnie.
- - No dobrze. Ale obiecaj mi ze nie bedziesz tego trzymal w domu NIGDY.
- Nie moge Ci tego obiecac Kimberly.
Juz nie odpowiedzialam. CHcialam to orzemilczec.. Polozylam glowe na jego torsie i nawet nie wiem kiedy usnelam.
Rano obudzil mnie zapach jajecznicy.
Wstalam i wyszlam z sypialni Harrego.
Przezszlam obok wielkiego lustra na korytazu.
- Czesc brzydalu. - Powiedzialam do siebie.
Weszlam do kuchni.
- Dzien dobry kochanie. - Przywital mnie Harry.
- Umm. Czesc. - Podeszlam do niego. - Uchalowal mnie w polik.
- Jak sie spalo? - Zapytal.
- DObrze. - Przytulil mnie mocno.. Wspaniala chwila. Czulam sie z nim bardzo bezpieczna.
Te wspaniala chwile przerwal nam jego telefon.
rozmawial przez chwile.
- Musze wyjsc.
- Gdzie?
- Mam klijenta.
- Chce jechac z toba.
- Nie..
- Prosze Cie. Tylko raz.
Zastanowil sie chwile.
- No dobrze. Szybko lec sie ubrac. Ciuchy masz w garderobie.
Szybko tam pobieglam. Zdziwilam sie.
- HARRY ! - Zawolalam go.
- Tak? - Wszedl jak dyby nigdy nic.
- Gdzie sa moje ciuchy?
- Wyrzycialem.
-Dlaczego?
- Byly stare, ale kupilem Ci podobne. Taki sam styl jaki nosilas.
- Ugh. Dobra.
- To sie przebieraj, a ja sobie ppopatrze.
- hahaah chyba snisz.
- Przzeciez ty sie nie wstydzisz swojego ciala.
- No nie wstydze sie, ale.. A zrezta..
Wzielam
i ubralam sie w to.
- OK, gotowa.
- No to jedziemy. - Splutl nasze palce.
Wsiedlismy do samochodu.
Jechalismy jakies 15 minut.
- To jest pierwszy i ostatni raz KImberly..
- Tak wiem..
Podjechalismy pod jakis park.
- Chodz. - Objal mnie w pasie i wyjal paczke z bakaznika.
Podeszlismy pod jakas altane.
- No i gdzie on jest? - zapytalam z poirytowaniem.
- Zaraz bedzie.
Zrobilo sie chlodno.
Nagle w nasz strone zaczal isc meszczyzna w ciemnym plaszczu.
- To on. - Harry objal mnie mocniej. Kiedy podszedl do nas blizej przerazilam sie.. To byl.. To byl mój ojciec..
Schowalam sie za Harrego.
- Co sie stalo Kimberly?
- Harry to on..
- Kto? - Zdziwil sie.
- Mój tata..
Zaczal isc w jego strone pochloniety tym czym mu zaraz zrobi.
- Harry stój !
- Witaj córeczko. - Krzyknal tata.
Podbieglam do Harrego i zatrzymalam go.
- Czego chcesz?
- Chcialbym kupic bron od twojego chlopaczka. On nie wiedzial by kim jestem i do czego jest mi potrzebna, ale napatoczylas sie ty..
- SPIERDALAJ STAD, ZANIM CIE ZAJEBIE. - Krzyknal Harry.
________________________
Przepraszam ze tak dlugo zwlekalam, ale nie wiedzialam o czym pisac.
CHCECIE WIEDZIEC CO BEDZIE DALEJ? KOMENTUJCIE. WASZE KOMENTARZE MOTYWUJA. ;3
MÓJ ASK ! PYTAJCIE. ;3