poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdzial 4.

- Lou, jedz szybciej..
Po 15 mintach bylismy na miejcu. Szybko wbieglam do domu, i ku mojemu zdziwieniu Harry siedzial na kanapie i rozmawial z moja mama.
- Kimberly.. Louis.. Dzieci. - Oczy jej sie zaszlily, Podbiegla do nas i mocno nas przytulila.
Mimo ze z Lou nie jestesmy rozdzenstwem, kiedy mieszkalam w Doncester bardzo sie przyjaznilismy, tak samo jak mama moja i Lou.
Oni tez mieli podobna sytuacje, Pan Calvin bil Lou.
Oderwalismy sie od mamy.
- Harry. - Spojrzalam na niego.
- Kimberly..
- Gdzie jest ojciec? - Spojrzalam najpierw na mame, potem na Harrego.
- Nie ma kochanie.. - Mama posmutniala. - Wyrzucilam go.
Lou poszedl do Harrego.
- Jak to wyrzucilas? Gdzie on jest.
- Tak.. Wyrzucilam.. Nie wiem kochanie..
- Ale ja wiem. - Zdenerwowalam sie. - Byl u mnie w domu.
- Kochanie nie denerwuj sie, jego juz nie ma.
- Jak mam sie nie denerwowac? Myslisz ze kiedy sie go pozbylas ja do Ciebie wróce?
- Harry jedziemy. - Podeszlam do chlopaka.
- Ale Kimberly..
- Jedziemy.
- Dziekuje pani. - Harry podal jej reke.
- Ja równiez. Do widzenia dzieci.
- DO zobaczenia ciociu. - Rzucil Lou na odchodnym.
Wsiadlam do samochodu Hazzy.
- Co Ci powiedziala? - Zapytalam.
- Ze go wyrzucila w zeszlym miesacu.. Pewnie przeniósl sie do Londynu i bedzie chcial Cie szukac.
- Harry ! On mnie znalazl. - Krzyknelam.
- Wiem Kochanie, wiem.. - Polozyl reke na moim udzie.
Jechalismy jeszcze kilkanascie minut. Lou juz dawno dojechal do siebie.
Kiedy dojechalismy do domu bylam w szoku.. Mój ogród.. Co jest grane? Wszystko jest zdemolowane..
- Kimberly wejdz do srodka, ja sie rozejrze.
- Ale..
- Szybko !
Zrobilam jak mi kazal. Weszlam do salonu i usiadlam.
Czekalam na niego kilka minut.
- Teren czysty, ale lezalo tam to. - Podal mi kartke.
'  TWÓJ OCHRONIAZ CI NIE POMOZE, JA I TAK CIE DOPADNE. ' - Harry. - Rozplakalam sie.
- Cii. Kiedy jestes ze mna nikt Ci nie zrobi krzywdy.
- Wiem..
- Ale tak czy tak nie jestes zbyt bezpieczna z tym domu.
- I co teraz?
- Przeprowadzisz sie do mnie..
- Dobrze. - Przytaknelam.
- Ja pójde na góre spakowac twoje rzeczy, a ty zaczekaj. - Powiedzial.
- Nie, pójde z toba.. - W tym momencie zadzwonil telefon.
- Hallo? - Zapytalam.
- LEPIEJ NIE WYGLADAJ PRZEZ OKNO ! - Powiedzial jakis mezczyzna w sluchawce i rozlaczyl sie..
Upuscilam telefon. losnik mialam dosyc glosny dlatego Harry wszystko slyszal.
Spojrzalam na niego przerazona.
- Chodz. - Pociagnal mnie na góre.

_______________
BARDZO WAS PRZEPRASZAM ZE TAK DLUGO CZEKALISCIE, I ZA TO ZE JEST TAKI KRÓTKI ALE SA WAKACJE I NIE MIALAM ZBYT DUZO CZASU. ;C
NADROBIE TO DODAJAC KOLEJNY IMAGIN JUTRO. ;3
A W ROKU SZKOLNYM BEDZIE ICH DUZO, BO TUTAJ W IRLANDI ZE SZKOLA JEST TROCHE INACZEJ NIZ W POLSCE. ;3
KOCHAM WAS. XX
http://ask.fm/JudieDreamers - MACIE JAKIES PYTANIA DOTYCZACY IMAGINA I NIE TYLKO? - SMIALO. ;3